Zabiegi dla kobiety
W drodze do pracy jestem bombardowana wręcz reklamami skierowanymi do „kobiety dojrzałej”. Kiedyś postanowiłam im się przyjrzeć bliżej – z nudów, kiedy czekałam na autobus. Wywnioskowałam z nich, że co jak co, ale ja chyba nie jestem dojrzałą kobietą.
Przede wszystkim powinnam być schorowana – powinien nawalać mi kręgosłup i celem mojego życia powinna być wizyta u kręgarza. Oczywiście za każdym rogiem czai się na mnie nowotwór krtani i płuc, nie mówiąc już o egzemach, które teoretycznie powinny szaleć na mojej skórze, więc przydało by mi się odczulanie i odzwyczajanie (błyskawiczne!) od palenia. W dodatku powinna mnie trawić samotność i uczucie, że jestem nieatrakcyjna, więc koniecznie muszę iść na siłownię nawiązać znajomości i zadbać o zgrabne ciało.
Właśnie, kobieta dojrzała najwyraźniej jest nieatrakcyjna, bo salony kosmetyki doraźnej i chirurgicznej namawiają mnie na wizytę, wręcz z naganą, że jeszcze nie byłam na odsysaniu tłuszczu, zdzieraniu naskórka, roztapianiu zmarszczek czy innych botoksach. W dodatku jak ja śmiem mieć krótkie paznokcie? Powinnam walnąć sobie tipsy w kolorach tęczy, pasków i gwiazdeczek, bo po rękach najbardziej widać, że baba jest stara. A środek zimy to nie powód, żeby nie dbać o stopy! Powinnam być przygotowana na każdą okazję. Jasne, już widzę, jak zaprasza mnie ktoś nieznajomy na seks i zrezygnuje ze mnie tylko dlatego, że mój paluch u prawej stopy nie ma najmodniejszych wzorków w kwiatuszki i morskie fale.
Ani się nie czuję brzydka, ani zapuszczona, schorowana też nie. Czuję się dobrze w swoim ciele, co z tego, że nie jest jędrne i wytrzymałe tak, jak dwadzieścia lat temu. Dobrze mi ze sobą. Widocznie jestem jakąś mutacją, a nie dojrzałą kobietą.